Całkiem niedawno skończyłam 5 miesięcy. Wreszcie potrafię bez problemów pokazać piąstką, ile już mam "lat".
Niestety, nie wiem, ile teraz ważę (może to i dobrze!), ponieważ u lekarza ciągle jest za zimno na rozbieranie, ale za tydzień będą mnie kłuć szczepionką i chyba wtedy się wszystkiego dowiem. Mama skarży się Tacie, że tak szybko wyrastam z ubranek i nie nadąża z ich praniem.
Ostatnio byłam troszkę przeziębiona, a to wszystko przez Mamę, bo mnie zaraziła. Ale powoli dochodzę do formy! :0)
Moim ulubionym zajęciem jest plucie śliny na ubranka! Lubię też przekręcać się na boki i często turlam się w łóżeczku. Kiedy widzę Mamę lub Tatę to piszczę z radości. Lubię, gdy Tata bawi się ze mną po kąpieli - wtedy tupiemy moimi nóżkami w przewijak, oprócz tego Tata łaskocze mnie swoją brodą w brzuszek. Jak już jestem przy przewijaku - często wykonuję na nim ćwiczenia, podnosząc go nóżkami i patrząc jak stuka. Rodzice podziwiają wtedy moją sprawność i pomysłowość. Ćwiczę też rączki, chwytając pieluszkę lub śliniak zawieszone nade mną.
Mam taką ulubioną zabawę, którą nazwałam "Zabawa z Mamą i smoczkiem". Polega ona na tym, że Mama daje mi smoczka, żebym zasnęła, a ja go wyjmuję i marudzę, Mama wtedy przychodzi i ponownie daje mi smoczka, żebym zasnęła, a ja... Łatwo się domyśleć, że Mama nie lubi tej zabawy w odróżnieniu ode mnie!
Moim największym osiągnięciem jest to, że chce mi się już siedzieć i staram się podnosić moją ciężką głowę. Rodzice czasem dają mi swe palce i wtedy ja wykorzystuję sytuację i siadam :)
Tak jak w poprzednich miesiącach wychodzimy z Mamą na spacery. Często chodzą z nami Babcie obojga stron i wtedy zabierają Mamie wózek, chwalą się sąsiadkom i znajomym, że ja jestem ich ukochaną wnuczką :)
Środowe wieczory mam zawsze zajęte, ponieważ chodzę na basen. Lubię się tam pluskać, bawić dmuchanymi zwierzakami i pozować do zdjęć, które robi Tata lub Babcia. Zostałam też sławna i chyba pół Koszalina zna mnie i Mamę, bo byłyśmy w gazecie. Jak więc widzicie, moja kariera pływaka rozwija się w zawrotnym tempie!
Ważne jest też to, że przeżyłam pierwsze w swoim krótkim życiu święta Bożego Narodzenia. Pamiętam tylko tyle, że wciąż było wiele osób, które się do mnie uśmiechały lub chciały mnie wziąć na ręce, ale się nie dałam :) Dostałam też wiele prezentów.
Sylwestra spędziłam w... domu we własnym łóżeczku, choć Rodzice pokazali mi takie głośne światełka zwane petardami. W następnym roku sobie odbiję, oczywiście na imprezie, a nie po mleczku! :0)
20 stycznia 2006 r.
|